Witajcie!
Wczoraj doznałam olśnienia.Pogoda była ładna,a ja kisiłam się w domu i nagle dodałam dwa do dwóch i przypomniałam sobie,że na dole czeka gotowy-do-drogi ROWER!A że moje zasiedziałe kończyny zaczynające (lub kończące,jak kto woli) na równie zasiedziałych czterech literach,dopominały się dawki ruchu,postanowiłam ruszyć w drogę.Problem był tylko jeden ,zaczynało się ściemniać,a ja o, nie nie ,na pewno nie będę ryzykować zawału serca , jeśli ktoś przypadkiem postanowi akurat na mojej trasie wykonać czyn lubieżny.Postanowiłam więc ruszyć w trasę, wzdłuż kanału, jak tylko wrócę z pracy i się oporządzę.O słodka naiwności...Zapomniało mi się ze w pięknej,aczkolwiek deszczowej Wielkiej
Brytanii, każdy dzień to loteria.Oczywiście jeśli chodzi o pogodę. Także obecnie leje,a ja znów się kiszę w domu :)
No tak wszystko ładnie ,pięknie ale ja miałam pisać o włosach.
Otóż zmieniłam nieco pielęgnację. Ba mogę śmiało powiedzieć , że takową pielęgnację dopiero zaczęłam.
Wcześniej skromnie ,wręcz ascetycznie, ograniczałam się do umycia włosów szamponem,który obecnie -stał-w-łazience.Po tym jakże wymyślnym zabiegu ,nakładałam (albo i nie) odżywkę,koniecznie do włosów suchych i zniszczonych,choć takich nie miałam.A jeśli chodzi o odżywianie,to tak,jak najbardziej się odżywiałam:)Dużo ,słodko,fastfoodowo i nieregularnie.Ale chwalę sama siebie,bo nigdy nie zapominałam o pochłonięciu duużej ilości wody.
Po tych wszystkich grzechach włosy mi rosły baardzo wolno,kilka razy powaznie zastanawiałam się nad drastycznym ścięciem.Ale głos rozsadku, w postaci TŻ ta i przyjaciółek,krzyczał: nieee!poczekaj jeszcze,urosną!O jakże jestem wdzięczna ,oddaje pokłony i całuje rączki:)
W lipcu zaczął się kolejny koszmarek.Mianowicie ,po przebytym stresie i przeciwtrądzikowej terapii antybiotykowej ,zaczęły mi wypadać.Nie było to może żadne łysienie czy jakaś znaczna utrata (choć wtedy zdawało mi się że zaraz wyjmę wszystkie), ale przeszkadzało mi to okropnie.Może przyczyną było też to ,że skupiałam się na tym i nic innego nie widziałam ,jak tylko przerzedzenie mojej czupryny.
We wrześniu wyjechałam do UK.
I dopiero tu zaczęłam odkrywać co to znaczy pielęgnacja,olejowanie etc.
Zmieniła się także moja dieta. Odkryłam zalety zdrowego,zbilansowanego odżywiania.
Ale chyba największymi dobrodziejstwami są produkty,ktorych używam do pielęgnacji włosów.
Robię to regularnie,z radościa i cierpliwością,i widzę pierwsze efekty.Już nie wypadają! I rosną jak szalone,jupiii.
Poniżej wklejam zdjęcia ,które zostały zrobione w odstępie 3 tygodni.Widać różnicę?
A teraz pokaże Wam produkty,których używam
I zacznijmy od lewej:
- Olejek łopianowy z czerwoną papryką
- Olejek kokosowy
Dodatkowo zaryzykowałam i nałożylam ów olejek na twarz.Jakież było moje zdziwienie gdy następnego dnia obudziłam się z gładką cerą i wyrazną redukcją pryszczy i zaczerwienień.Jestem na tak!
- Revitax,Szampon na porost włosów
- Olejek arganowy
- Tran
- wcierka Jantar,Farmona
To jest moja krótka historyja opisująca co i jak jeśli chodzi o moja czuprynę.
Życzę dużo uśmiechu,bo pamiętajcie,to co dajecie od siebie ,wraca:)


Więcej fotek! więcej fotek!:) i plotek;)
OdpowiedzUsuńi teraz moja kolej!! dzialam z moja czupryna a raczej trzema wlosami na krzyz:) a czupryna bedzie z czasem!!!
OdpowiedzUsuńgo go power rangers:))